sobota, 14 września 2013

Taka tam miniaturka :P



Nastał kolejny letni, wakacyjny wieczór. Gorące słońce już jakiś czas temu zaszło za horyzont, dlatego robiło się już coraz bardziej ciemniej. Na podwórzu przed Norą, nadal paliło się ogromne ognisko. Gorące płomienie wesoło trzaskały i rozpraszały nadchodzące mroki nocy. Była tam prawie cała rodzina Weasley’ów. Nie przyjechał tylko Percy, który jak zwykle miał dużo pracy, a także państwo Weasley udali się już do domu, by wcześniej się położyć. Znajdowali się tam także Harry Potter i Hermiona Granger, przyjaciele najmłodszych rudzielców. Wszyscy piekli kiełbaski w gorącym ogniu i panowała radosna, rodzinna atmosfera. Gdzie się nie obejrzało widać było roześmiane twarze. Oprócz trzaskającego słychać było gwar wesołych rozmów i wybuchy śmiechu.
- Ej! Słuchajcie! – powiedział rozradowany Fred, kiedy wszyscy już się najedli. Po jego słowach rozmowy ucichli i każdy wpatrywał się z zaciekawieniem w rudzielca.
- Mamy wspaniały pomysł! – dodał George i chwycił pustą butelkę po kremowym piwie.
- Zagramy w butelkę! – wykrzyknęli razem.
- Nie wiem, czy to jest… - zaczęła Hermiona, pełna wątpliwości. Niezbyt przepadała za takimi zabawami.
- Będzie fajnie, Hermiono! – zapewniła Ginny i zmusiła przyjaciółkę do wstania i zaciągnęła ją do reszty, którzy już usiedli w kole, na trawie obok ogniska. Większości ten pomysł się spodobał. Wiedzieli, że będzie dobra zabawa.
- Ale to jest głupi! – powiedziała Fleur do bliźniaków, którzy chcieli by ona także wzięła udział w zabawie.
- To nie graj jak ci się nie podoba – syknął do niej cicho Bill, gdy jego bracia dali już jej spokój. Blondwłosa zrobiła obrażoną minę i usiadła przy ognisku z dala od reszty. Natomiast jej mąż nic sobie z tego nie robiąc, udał się do kręgu, by móc zagrać z pozostałymi. Żadne z nich nie wiedziało, że ktoś im się przygląda. Bill i Fleur nie mieli nawet pojęcia, że bardzo wnikliwy obserwator, potrafi zobaczyć to, czego nie widzieli inni, a małżonkowie to ukrywali. To małżeństwo nie było szczęśliwe i w bardzo krótkim czasie zaczynało się rozpadać. Nikt nie wiedział, że Fleur z miłości użyła na Billu swojego czaru, a rudzielec dał jej się omamić.
W tym momencie przyglądała im się para szaro-niebieskich tęczówek. Mimo, że była najmłodsza z całego towarzystwa, była bardzo bystrą osobą i potrafiła dostrzec to, czego nie widzieli inni. Rudowłosa już dawno zauważyła, że między nimi jest coś nie tak. Nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Widziała też, że jej najstarszy brat rzuca ukradkowe spojrzenia w stronę jej przyjaciółki. Szczerze mówiąc była z tego zadowolona. Uważała, że świetnie do siebie pasują. Po za tym ona jedyna wiedziała o ich dawnym związku. Nagle w tej młodej główce zrodził się pewien plan. Diabelski uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Jakieś zasady? – zapytał Charlie, gdy Fred już przyniósł fałszoskop, aby mieli pewność, że nikt nie skłamie.


- Jak ktoś skłamie zdejmuje ciuch i na koniec robi zadanie wymyślone przez wszystkich – stwierdził George.


- Jak ktoś nie wykona wyzwania to tak samo – dopowiedział Fred.


- I to co tu usłyszymy, nie wychodzi poza nasze grono – dodała Ginny.


Wszyscy się zgodzili. Oczywiście Hermiona jak zwykle miał co do tego jakieś wątpliwości, ale się zgodziła. Butelka poszła w ruch.


Gra rozpoczęła już się na dobre, a świetna zabawa trwała w najlepsze. Po kilku intymnych pytaniach i paru zadaniach, które wywołały salwę śmiechu, ponownie butelką kręciła najmłodsza osoba z tego towarzystwa. Na jej twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia, gdy przedmiot wskazał jej brązowowłosą przyjaciółkę. Dopiero za trzecim podejściem nastolatka trafiła na Hermionę. Ale najważniejsze, że na razie wszystko szło po jej myśli.


- Pytanie czy wyzwanie, Hermiono? – zapytała z diabelskim błyskiem w oku.


- Pytanie – odparła Gryfonka. Znała Ginny nie od dziś i wiedział do czego zdolna jest jej przyjaciółka. Uznała, że w tym przypadku pytanie będzie lepsze.


- A więc powiedz mi, czy nadal czujesz coś do tego, w którym zakochałaś się po raz pierwszy?


Brązowowłosa była zaskoczona. Nigdy w życiu nie spodziewałaby się usłyszeć takiego pytania. Wydało jej się jakby czas nagle się zatrzymał. Nie chciała wracać do tych wspomnień. Nie chciała znów wspominać tych cudownych dni. W tej chwili, najbardziej na świecie pragnęłaby uniknąć tego pytania. Rozejrzała się po twarzach obecnych, aż w końcu natrafiła na jego spojrzenie. Wpatrywał się w nią uważnie, tak jakby za chwilę miał usłyszeć coś ważnego. Hermiona zdała sobie sprawę, że mężczyzna domyślił się, że to o niego zapytała Ginny. Właśnie w chwili gdy oboje tak zawzięcie się w siebie wpatrywali dziewczynę zalała fala wspomnień.


Hermiona miała wtedy niecałe czternaście lat. Tego roku część letnich wakacji spędzała u swojego przyjaciela Ronalda. Właśnie wtedy poznała całą jego rodzinę. Nawet starszych braci, którzy już dawno skończyli Hogwart. Poznała JEGO. Spotkała go po raz pierwszy. Był najstarszy z rodzeństwa Weasley’ów. Wysoki, przystojny i wydawał się być inny od reszty. Spokojniejszy, dorównywał jej inteligencją, a także był bardziej dojrzały niż jego pozostali bracia. Oczywiście Hermiona lubiła ich wszystkich, każdy z nich był fajny. Ale to właśnie w najstarszym rudzielcu, było coś takiego, co przyciągało Hermionę. Bardzo dobrze się dogadywali, oboje dobrze się rozumieli. Szybko stali się przyjaciółmi. Spędzali ze sobą dużo czasu. Jednak ze strony dziewczyny było to coś więcej. Wiedziała, że się zakochała. Wprost wariowała na jego punkcie. Starała się tego nie okazywać, ale zauważyła, że rudzielec także patrzy na nią z zainteresowaniem. Jednak nic z tym nie robiła. Bała się, że może tylko coś jej się wydaje. Bała się, że jest dla niego za młoda. Bała się odrzucenia. Wolała się z nim przyjaźnić i mieć go przy sobie, niż powiedzieć dwa słowa za dużo i go stracić. Tak cholernie się bała tego uczucia.
Wakacje nieubłagalnie zmierzały ku końcowi, a Hermionie coraz bardziej zależało. Dni tak szybko mijały, a ona coraz bardziej go kochała. Powiedziała o swoim uczuciu Ginny. Dziewczyna sama zauważyła, że coś się święci między jej bratem, a najlepszą przyjaciółką. Zawsze była dobrym obserwatorem i wyciągała poprawne wnioski. To ona namówiła starszą Gryfonkę aby ta w końcu powiedziała o swoich uczuciach Billowi. Hermiona zastosowała się do rady rudowłosej. W ostatni wieczór wakacji wyciągnęła go na spacer. Niedaleko Nory znajdowało się pewne wspaniałe miejsce. Nad niewielkim stawem rosło kilka drzew. Dwa z nich znajdowały się blisko siebie, a między nimi była przymocowana deska, która służyła za ławkę. Hermiona lubiła tam przesiadywać. W tym miejscu rozpoczęła się też ich bliższa znajomość. Po prostu pewnego dnia, Bill znalazł tam siedzącą brązowowłosą. Wtedy po raz pierwszy tak naprawdę rozmawiali.


Tego dnia również się tam udali. Było to ich miejsce. Zawsze panowała tam cisza i spokój. Jedynym hałasem, który i tak nikomu nie zawadzał, był rechot żab, które zamieszkiwały staw. Oboje usiedli na ławce. Przez pierwsze kilka minut panowała cisza. Jednak nie był to ten rodzaj ciszy, nieprzyjemny, przytłaczający. Była to cisza dwojga ludzi, którzy doskonale rozumieją się bez słów. W końcu Hermiona postanowiła się odezwać. Już otwierała usta, aby coś powiedzieć, gdy usłyszała głos mężczyzny siedzącego obok.


- Jutro wyjeżdżasz – stwierdził. – Nawet nie wiesz jak bardzo będzie mi cię brakować – powiedział spoglądając na nią.


- Myślisz, że mi ciebie nie będzie brakować? – zapytała. – Dzięki tobie, te wakacje stały się jednymi z najlepszych.


Wzięła większy oddech i spojrzała w jego błękitne tęczówki. Raz kozie śmierć – pomyślała.


- Nie chcę się z tobą rozstawać. W tak krótkim czasie stałeś się jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Zakochałam się w tobie Bill.


Zauważyła, że wyraz jego twarzy się zmienił, ale nie potrafiła odczytać uczucia, które się na niej pojawiło.


- Zrozumiem jeśli nie odwzajemnia… - zaczęła.


- Odwzajemniam – odparł. – Tylko… Nie przeszkadza ci fakt, że jestem od ciebie jakieś dziesięć lat starszy? – zapytał z lekkim zdziwieniem.


- Nie. Wiek nie ma dla mnie znaczenia.


- Kocham cię, Hermiono – powiedział. Po jego słowach radosny uśmiech pojawił się na twarzy nastolatki. W tej chwili była najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Ta chwila była jedną z najlepszych w jej życiu.


Niestety już następnego dnia mieli rozstać się na dziesięć długich miesięcy. On pozostał w domu, a ona wyjechała do Hogwartu. Co prawda pisali do siebie, a nawet kilka razy spotkali się w Hogsmead, ale to nie było już to samo, co wcześniej. Oboje czuli, że się od siebie oddalają. Odległość powoli niszczyła to, co razem stworzyli. Po za tym w życiu dziewczyny pojawił się ktoś nowy. Mianowicie Wiktor Krum. Hermiona była nim zauroczona, ale wiedziała, że go nie kocha. Nadal darzyła uczuciem kogoś innego. Natomiast Bill zainteresował się Fleur Delacour. Poznali się na ostatnim zadaniu w Turniej Trójmagicznym, gdy rudzielec ze swoją matką przyjechali kibicować Harry’emu. Później gdy Hermiona znów pojechała do Weasley’ów nie było między nimi tego samego. Rozstali się… Mimo, że brązowowłosa nadal go kochała…


- Hermiona? – zapytała cicho Ginny, wyrywając ją z zamyślenia. – Nadal go kocham – powiedziała cicho, patrząc w jego błękitne tęczówki. Ujrzała w nich zdziwienie i jakby nadzieję? Odwróciła do niego wzrok. Zakręciła butelką, gra toczyła się dalej.